Nie żebym szukał sobie roboty, ale jak widzę takiego na ulicy to aż mnie za serce ściska, lubię paradoksy, ale żebrak w dobie socjalizmu to już abstrakcja. W sumie wąsy na początek nie byłyby złe, zrobiłbym sobie kilka zdjęć, by na starość móc pamiętać kim byłem. 
Broda, hm, czy to od brodzenia? Brodzenia w mądrości, czy może w starości, a może w niedoskonałości lub, po prostu, w misce zupy mlecznej? A jakby tak zrzucić z siebie macki i zacząć od nowa, być jak "tabula rasa". Tak tylko myślę, głupotą byłoby zaczynać od nowa. Pewnych rzeczy nie da się naprawić, gdyż pewne rzeczy są pewne. Gdyby nie ich pewność byłbym teraz jednym z produktów ubocznych wytworu swojej wyobraźni, co świadczyłoby o jej niedoskonałości, a wyobraźnia nie pamięć. Jeśli jest tak doskonała to dlaczego by sobie nie wyobrazić, że się nie pamięta, tylko po to by móc ci o sobie przypomnieć. Zejdź na ziemię mówią, te kwiatki są twoje - nie są moje, bo nie mam ich dla kogo rwać. Zrobię sobie jednak wazon i będę je kradł, tak by weszło mi to w krew, bym nigdy cię nie rozczarował i zawsze miał pełne kieszenie, by nie wkradł się do nich wąż. I nawet gdy usiądziemy razem na ławce, i za serce mnie złapiesz, wtedy też nie będą moje.
- Moje są jedynie ból, smutek i cierpienie, w których pławię się od malucha. 
Weź mnie kurwa odczaruj, bo sam to zrobię, a wtedy nigdy nie uwierzę w miłość, i nigdy się o mnie nie dowiesz.
- A może ty tego chcesz, może pragniesz czegoś więcej niż mogę ci dać.
Lubię tortury, to od nich zaczyna się życie. Na oczach wszystkich, leją ci na głowę wodę, a później okazuje się, że nie mieli racji. 
Myślą, że są święci, a jedyne co myślą to nie ich słowa.
Dlatego jeśli marzysz o weselu, to tylko we dwoje, a jeśli jesteś jedną z tych świętych, która wierzy w co widzi to widocznie nie jesteśmy sobie pisani, dlatego będę spadał, aż sięgnę dna wychodząc ci na przeciw.