"Wilki"
Normalnie pisałbym wiersze, od strofy ostatniej do pierwszej
by wysiłku w nie włożyć więcej,
ale z doświadczenia wiem, że to nie o wysiłek chodzi.
Znam kilku dziadów ze stali, z językiem ostrym jak brzytwa,
którzy całe życie nad ostrością pracowali
- świat o nich zapomniał, a bliscy ich nie poznali.
Znałem kilku marynarzy co rodziny raz do roku odwiedzali,
- w święta ich nie było, świętowali z rekinami.
Znam górników, którym odebrano to co najcenniejsze,
i pasterzy, którzy mieli dobre serce.
Rzemieślników, którym obcinali palce,
Ojców pioków, wujków chujków, i nauczycieli co na jumę wysłać chcieli.
I matki, ze świeczkami w oczach, płaczące po nocach
- za synami, którzy już nie wrócą.
I tych zadźganych na śmierć, którzy nie wiedzą w co grają
- i tych, którzy o pomstę do nieba wołają.
Znam ofiary gwałtów i przemocy, i molestowane dzieci.
Katowane noworodki, wszystkie inne półśrodki znam.
Wiem jak pociąć się na części, ukryć swoje ciało, i przepaść bez wieści
- mało.
Wiem, co piszczy w trawie i ile kosztuje strzelanie sobie bramek.
Wiem, jak zarobić na Porsche Carrera, i wiem jak wskrzesić Adolfa Hitlera.
Ale nie wiem gdzie znajdę przyjaciela, który mnie nie sprzeda.
I gdzie były kobiety, które myślałem, że znałem, jak z wojny wracałem.
I gdzie te wilki, z którymi piłem gorzałę, gdzie były jak się połamałem.