Pieniądze oddajcie, podzielicie się rolami i będziecie pracować trzymając się za ręce. Już widzę jak 99 robotników patrzy na jednego, który nie daje rady, po czym wszyscy razem organizują mu przyszłość. Stolarz szykuje dla niego fotel bujany, szwaczka koc, a mleczarz ciepłe mleko. Następnie podchodzi do niego największy z nich i mówi mu, prosto w oczy: zostań moim szwagrem. 
- Na tym właśnie polega demokracja.
Dyktatura większości nad mniejszością, która ma swój koniec w dyktaturze mniejszości nad większością. 
Szczytem chamstwa byłoby gdyby jedni mieli nad drugimi przewagę i wykorzystywali ją przeciwko nim. 
Przez połowę życia, albo i całe. Dobrze, że niektórzy myślą szybko.
- W końcu wszyscy chcemy sprawiedliwości, bez niej nic nie miałoby sensu, ani dla mężczyzn, ani nawet dla kobiet, które od czasu do czasu lubią się poczuć wykorzystane.

- Gdzie tak pędzisz drogi panie, czyż to nie twój ogon ciągnie się za tobą? 
Jaki znów ogon, to moja przeszłość, o której zapomniałem, Panie.
- Jeśli o niej zapomniałeś, to dlaczego się za tobą ciągnie? 
Bo miałem ich kilka.
- Ja żyję tu i teraz, moja pamięć nie zna przeszłości.
Nie rozumiem.
- Piękny dziś dzień.
W moim życiu bywały same piękne dni, dlatego nie chwalę dnia przed zachodem.
- Szczęściarz
Szczęście jest efektem ubocznym braku hamulców. Podobnie jak nieszczęście. Z tym, że jedno cieszy, a drugie zastanawia. Mnie więcej rzeczy zastanawia niż cieszy. Za każdym razem gdy się nad czymś zastanawiam i jestem już blisko odpowiedzi pojawia się ktoś kto zawraca mi głowę.
- Zimno się robi, chyba kupię sobie szalik bo ten gryzie mnie w szyję. Moja skóra zrobiła się wrażliwa po tym jak zacząłem używać maszynki.
Ja używam brzytwy, noszę ją zawsze ze sobą. Scyzoryki lubią się otwierać. Pewnie wydaję się Panu, że to staromodne, a ja przezorny ale zapewniam, że to z innego powodu.
- I czapkę. Zdradzi Pan?
Nie jestem ubezpieczony.
- I rękawice. A co ma do tego ubezpieczenie?
Widzi Pan tę kobietę z trójką dzieci? 
- Tak
Ona nie boi się, że coś pójdzie nie tak. Dlaczego więc ja mam się ubezpieczać?
- Chyba będzie padać. Dobrze, że mam ze sobą parasol.
Bardzo Pan wrażliwy na tę pogodę, jakby to było Pana jedyne zmartwienie.
- Nauczyłem się tego na zachodzie.
Czy mógłby Pan zejść z mojego ogona?
- Mam jeszcze kilka pytań, jeśli Pan pozwoli.
To, że nie mam czucia w tamtym miejscu nie znaczy, że mnie to nie irytuje.
- Nalegam.
Pod warunkiem, że Pan zejdzie.
- Schodzę
Słucham więc.
- Czy gdybym nie zszedł, nie zabolałoby Pana?
Zapewniam, że upadek na parasol może być bardziej bolesny.
- Skąd ta pewność?
Za każdym razem gdy upadałem bolało jeszcze bardziej, a na parasol jeszcze nie upadłem.
- Mogę sobie z Panem zrobić zdjęcie?
Pod warunkiem, że się Pan w końcu ode mnie odpierdoli.
- Obiecuję.
Proszę powiedzieć: Obiecuję, że już nigdy nie zamienię z panem słowa.
- A więc jednak ubezbiecza się Pan?
Nie, po prostu nie mam czasu na dalszą dyskusję.
- Słońce wychodzi. Niepotrzebnie wziąłem ze sobą parasol.
Jeszcze kilka minut i może się Panu przydać by schronić się właśnie przed nim. W końcu to środek pustyni. 
- To ja tak daleko zaszedłem?
Tak się Pan rozgadał.
- A kobiety?
Kobiety piją wódkę.
- Skąd Pan wie, co teraz robią kobiety?
Co innego mogą robić kobiety podczas gdy dwóch facetów pośrodku pustyni rozmawia o pogodzie?
- Opłakują smutki?
Tego nie powiedziałem. Proponuję się rozejść. 
- Ale ja tylko na spacer wyszedłem.
Ten pies to pański?
- To nie pies, to parasol.
A ten ogon to niby czyj?