Pamiętamy, wg źródeł pierwsza taka odbyła się na cześć Alfonsa VIII w 1133 roku, każda kurwa powinna to wiedzieć.

Dziś będzie trochę o prezydencie, prawie polskim i obrazie w ramach przeprosin, aczkolwiek nie mam poczucia, żebym kogokolwiek obraził, ani przeczucia, że obrażę, a piszę to ponieważ interpretacja prawa polskiego lubi być "nad", w stosunku, do obywatela.

W słowniku języka polskiego za obrazę uważa się uchybienie czyjejś godności osobistej; stan kogoś, kto czuje się obrażony, tudzież naruszenie jakichś norm, praw czy wartości. Prezydent jest osobą publiczną, ja jako obywatel mam prawo do jej krytyki, gdyby jednak doszło do obrazy można by mówić jedynie o naruszeniu tych ostatnich, a więc norm, praw i wartości, gdyż nie sądzę by prezydent czuł się w jakikolwiek sposób obrażony. Z założenia obraża się człowiek dumny i honorowy, a obrażanie się ma sens gdy obraza wychodzi z ust kogoś równie cnotliwego. Dodam tylko, że w przypadku gdy wyszłaby ona z ust zwykłego idioty człowiek pokroju prezydenta nie mógłby jej wziąć na poważnie, gdyby jednak wziął, osoba taka zostałaby prawdopodobnie oskarżona i skazana, musiałaby się wtedy starać o ułaskawienie u samego poszkodowanego, wtedy dopiero moglibyśmy się przekonać czy idiota może być honorowy.

Przypomnę tylko, że w prawie polskim za obrazę prezydenta przewidziana jest kara pozbawienia wolności do lat trzech, no ale przejdźmy do rzeczy.
Zgodnie z art. 130 Konstytucji prezydent obejmuje urząd po złożeniu wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgi następującej treści: "Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem". Prezydent posiada wiele praw i przywilejów, które zgodnie ze słowami przysięgi, mógłby wykorzystać w celu poprawy życia suwerenowi, ale z jakiegoś powodu tego nie robi. Moim zdaniem jest to celowy zabieg, poniżający nie tylko mnie ale i wszystkich obywateli, którzy są tego świadomi.

Prezydentura to przede wszystkim ciężka praca, a miejscem pracy polskiego prezydenta jest Polska
- "fabryka" dzieci, młodzieży i dorosłych wraz z ich dziedzictwem kulturowym.

Obecna Polska, która przypomina tani burdel z ukraińskimi dziwkami ma z Polską niewiele wspólnego, a wszystko za sprawą służalczości władz i bezradności jej obywateli, a może braku ambicji, która w dobie socjalizmu staje się pojęciem abstrakcyjnym?

Pan Andrzej Duda nie jest moim prezydentem, mimo wszystko szanuję go i staram się go zrozumieć.