Śp. Panu Rockefellerowi już podziękujemy
- już wszystko mu jedno, dlatego w życie musimy wdrożyć "Plan B"
Dlaczego nikt jeszcze nie przedstawił "Planu B"? Umarł król niech żyje król!? Bo jeśli "Planu B" nie ma to chociaż wypadałoby rozliczyć Bank Światowy
- zrobić tzw. remanent, raz na te 101 lat.
W ten sposób dowiedzielibyśmy się na czym stoimy by wspólnie zadbać o przyszłość naszych dzieci.
Druga sprawa, w planach jest kolonizacja Marsa, z miłą chęcią zapoznałbym się ze "strategią życia na Marsie", którą przygotowała NASA? Do tej pory wmawiano wam, że trzeba walczyć, nie poddawać się i starać ze wszystkich sił, a w końcu osiągniecie zamierzony cel
- dużo w tym prawdy jednak nie wszystkim się udaje, a nawet gdyby, w większości są to osiągnięcia wręcz mizerne, niegodne potencjału, który człowiek w sobie posiada.
Pomyłką jest narzucanie ludziom jak, gdzie, kiedy i na co wydawać swoje pieniądze. Od małego gloryfikuje się "małe zwycięstwa" i nazywa was "bohaterami", a tak naprawdę z bohaterstwem ma to niewiele wspólnego, wręcz przeciwnie
- nie dość, że nie ma to jeszcze uczy, że żeby stać się bohaterem wystarczy służyć czyt. naśladować
- nic bardziej mylnego.
Służalstwo zabija kreatywność i hamuje rozwój na każdym jego poziomie, zabija w młodych ducha walki i skazuje ich na wiarę w "liderów" (idolów), a nie w siebie samych. Dowodów na to co nie miara, wystarczy spojrzeć z jakimi problemami boryka się ówczesna władza i Polska. Nie oszukujmy się, jedyne o co nam chodzi to dyscyplina, w tym słowie zawiera się wszystko, a jedyni bohaterowie to tacy, którzy oddali życie za drugiego człowieka lub tacy, którzy cudem ocaleli pomagając tym pierwszym w walce z systemem totalitarnym, do którego zaprowadziła ich właśnie służalczość większości.
To jak wyciskanie soku z buraka
- manufaktura życia, w której władza co jakiś czas sprawdza na ile może sobie pozwolić.

A propos buraków
- moglibyśmy mieć piękne, biało-czerwone, flagowe pola buraczane niczym Holendrzy mają tulipanowe
- gdyby tylko buraki rosły do góry nogami

W systemie, w którym rządzi pieniądz najpierw udaje się tym, którzy olewają prawo, później tym, którzy mają drugiego człowieka w głębokim poważaniu, tzw. egoistom. Kolejno tym, którym wszystko jedno, a na końcu dopiero tym, których duch walki jest największy
- ostatni będą pierwszymi?
Proponuję to zmienić, gdyż przez ten cały czas, człowiek, którego duch walki jest wielki marynuje swój potencjał na walkę z idiotami i błaznami, którzy żerują na jego wysiłku i nic poza sztuczną ideą rywalizacji do życia nie wnoszą.
Żaden to przeciwnik, marna konkurencja i nijakie korzyści z wygranej jeśli do takiej cudem dojdzie.
- Super kurwa!
Wyniszcz całego siebie, a spotka cię nagroda
- będziesz robił futryny na zamówienie bo w tych systemowych się już nie mieścisz.
Nie miej już sił, litości, kręgosłupa moralnego tylko po to by pokazać jak pięknie się podnosisz i jakim cudownym w swej wielobarwności Feniksem się stajesz, by dać przykład najmłodszym, którzy też będą przez to przechodzić
- bo będziesz ich traktować dokładnie tak samo, bo będziesz kurwą, jak ci, którzy prowadzili cię przez to kurewsko ciężkie życie kradnąc twoje marzenia.
- Kim byś był gdyby nie oni?
Zwykłym robotnikiem trzepiącym się po pracy w parku Amendy na Łagiewnikach?
Aha, i na koniec
- nie bądź jak te kurwy, nie zniżaj się do ich poziomu
- wybacz im.
Pokaż, że potrafisz! Uda ci się! Walcz! Jesteś zwycięzcą! Gloria!
- a przyjemnościami i wydawaniem pieniędzy zajmiemy się "my".
Wiecie co?
- to nie jest ani mądre, ani śmieszne
- to jest podstępne i żałosne zarazem, ale działa, yeah!
Z wybaczaniem nie ma problemu, bo jak tu nie wybaczyć nieświadomym istotom?
Wiem, że pewna część z was nie zdaje sobie z tego sprawy
- o czym on kurwa pisze, jaka walka, jakie zwycięstwo, jaka kara, jaka nagroda
- przykro mi ale to nie wy jesteście odbiorcą docelowym tej wiadomości.