Po latach uzbierało się ponad 4 tys. złotych. Po powrocie do naszego cudownego kraju, pierwszy list, który otrzymałem był właśnie w tej sprawie 
- jak to dobrze, że jeszcze ktoś o mnie pamięta. 
Zobowiązałem się więc do spłaty długu i wpłaciłem swoją pierwszą ratę. Po zaksięgowaniu wpłaconej kwoty dostałem pismo z propozycją zmniejszenia długu o 30% pod warunkiem, że spłacę go do końca tego miesiąca.
Wiem, że istnieje możliwość umorzenia długu po okresie 10 lat niewypłacalności ale w liście na dole jest taka rzucająca się w oczy belka z napisem:
"Spłacanie długu to sprawa honoru"
- także nie ma o czym gadać.
Skąd te wymysły i takie ulgi?
Zastanawia mnie to bo niedługo okaże się, że długów w ogóle nie trzeba będzie spłacać.
Cały zachód rozwiną swoją potęgę gospodarczą właśnie na długu, i teraz w ten dług wciąga Polskę i Polaków, poprzez dotacje i inne mechanizmy finansowe, a polski rząd nakłada na społeczeństwo odpowiednio wysokie podatki, z których zachód się utrzymuje.
Co mają do tego podatki?
Nałożą na ciebie i ciebie 80% podatku, sprzedadzą produkt mleko podobny, którego nie zdążysz wypić nie posiadając lodówki i idziesz w długi.
- Z minimalnej krajowej to możesz sobie ewentualnie termos kupić i próbować dopijać nocą.
Po spłacie lodówka będzie kosztować tyle co samochód i wtedy dopiero uzmysławiasz sobie, że lepiej wziąć na raty audicę z gazem i codziennie stołować się na mieście.
Gdyby nasz rząd wpadł na pomysł obniżenia podatków z 80% do 70% to zamiast brać na raty audicę i gaz można by jeździć taksówką.
Gdyby obniżyli do 60% to zamiast brać meble i odkurzacz na raty można by pomieszkiwać w hotelach z całodobową obsługą, a 50% podatek dałby dodatkowo możliwość zrezygnowania z pralki i suszarki na rzecz pralni lub ewentualnych codziennych wizyt w sklepie z bielizną i pończochami.
40%, można by latać do Londynu czy Dublina w celach poznawczych, a nie zarobkowych, i na imprezy na Ibizę co weekend z biletem w jedną stronę.
30%, można by zacząć zatrudniać Niemców na umowach śmieciowych.
20%, mielibyśmy pięciuset swoich urzędników, którzy dbaliby o Polskę jak o własną kieszeń gdyż łatwo byłoby ich posunąć do odpowiedzialności karnej.
I tym sposobem doszlibyśmy w końcu do wymarzonej dla każdego prawdziwego i poczciwego chłopa dziesięciny, którą płacilibyśmy wszyscy z uśmiechem na twarzy.
Skończyłaby się emigracja, Polacy wróciliby do domu, mielibyśmy dużo dzieci i żylibyśmy długo i szczęśliwie nie omijając płacenia podatków co znaczyłoby tylko tyle, że wpływy do budżetu byłyby podobne do tych dzisiejszych. 
- Tak by było. 
Mielibyśmy swoją produkcję, swoje produkty, swoje jedzenie i swoje pieniądze, a dzieci uczyłyby się w szkołach jak budować rakiety i podbijać galaktyki razem ze swoimi rówieśnikami z różnych zakątków świata.
- Ja wam kurwa dam demokrację darmozjady.

 

*Dlug splacony