Celem projektu miałby być test nowej ustawy o sądownictwie przygotowywanej obecnie przez prezydenta.
"Więzienie dla polityków" miałoby kształt graniastosłupa, pięciokątnego, prawidłowego, to taki z pięciokątem w podstawie, wysokiego na kilometr.
Dlaczego pięciokąt, a nie trójkąt na przykład?
Otóż, w trójkącie idealnym wszystkie kąty są kątami ostrymi, podczas gdy w trójkącie nieidealnym są nierówne, a my chcemy sprawiedliwości. Poza tym, pole widzenia z każdego kąta, w trójkącie idealnym jest ograniczone do 60 stopni co ułatwia operacje wykonywane na jego powierzchni. W pięciokącie natomiast wszystkie kąty są rozwarte, a pole widzenia większe, a im większe pole widzenia tym większe pole do popisu.
Może się wydawać, że chcę w ten sposób ułatwić politykom życie, wręcz przeciwnie.
Do tak przygotowanego "pentagonu", o konstrukcji z weneckich luster, oczywiście, byłby wrzucony pierwszy polityk, któremu prokurator udowodni winę, i którego, za pomocą ławy przysięgłych skaże sąd.
Z uwagi na pięć kątów pięciokąta, w "Więzieniu dla polityków" w tym samym czasie mogłoby przebywać tylko pięciu polityków, plus jeden. "Gra" miałaby polegać na wygryzieniu co szóstego, co sprowadzałoby się do śmierci pięciu pozostałych.
Oczywiście, ktoś powie, że tych pięciu dogadałoby się między sobą i robiło wszystko by nowicjusz nie pożył długo. Pomijając już kwestię, że żyliby jak uwięzione w ZOO zwierzęta, z co szóstym na sumieniu, to co jakiś czas na mocy referendum społeczeństwo wprowadzałoby nowy element gry.
Nielegalny emigrant, niedostosowujący się do prawa, którego wpuścił do kraju pierwszy z osadzonych polityków to tylko jedna z opcji, która przychodzi mi na myśl. W typowo "więziennym" stroju przyobleczonym pasem szahida, rzecz jasna. Zwiększałoby to szansę na większą aktywność osadzonych, nie ograniczających się do wygryzania nowych, ale do wygryzania wszystkich złych, przez których tam trafili.
W przypadku gdyby "Więzienie dla polityków" zapełniło się całe, kolejni stawaliby na głowach, by do niego nie trafić.
- Niehumanitarne? Oj, tam.
Jak wiadomo, kara za kradzież nie powinna się sprowadzać do śmierci, no chyba, że spowodowała śmierć okradzionego, ale nawet gdyby, takiemu więźniowi powinno się dać szansę.
Wejście jest proste, jak więc rozwiązać problem wyjścia?
Otóż w biznesie, pierwszy biznesmen pojawiający się na rynku z nowym produktem zajmuje tak zwane centrum. Gdy pojawia się kolejny, oddalają się oni od centrum na tę samą odległość, dzieląc w ten sposób obszar na pół, i tak w kółko. Można to nazwać ugodą, ale w rzeczywistości jest to najlepsze z możliwych rozwiązań, zapewniające zainteresowanym równe szanse, do czasu, aż zabraknie miejsca.
W "Więzieniu dla polityków" miejsca nigdy nie zabraknie ponieważ polityka rządzi się swoimi prawami.
Podejrzewam, że w takiej zgniliźnie ciało będzie się rozkładać dużo szybciej niż w ziemi.
Do czego zmierzam, za kilka tysięcy lat, wysoki na kilometr, przeźroczysty od zewnątrz, wypełniony po brzegi kośćmi wieżowiec może być najwyższym dowodem na istnienie całkiem niegłupiej cywilizacji i główną atrakcją turystyczną na ziemi.
Gdyby okazało się, że obca cywilizacja dotrze tutaj podczas gdy najwyżej osadzony polityk będzie wciąż żywy, istnieje ryzyko, że pierwszy się z nimi dogada.
- Problem wyjścia rozwiązany.
Myślę, że z pomocą największego architekta w dziejach polskiej polityki powojennej Pana Donalda Tuska zorganizowanie dotacji na tak szczytny cel nie byłoby problemem, a społeczeństwo poparło by projekt jednomyślnie.